II Niedziela Adwentu, rok B
10 grudnia 2023
Ewangelia
(Mk 1, 1-8)
Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jak jest napisane u proroka Izajasza: «Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki», wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy.
Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
Jezus, Jan i normalność
(Iz 40, 1-5. 9-11; 2 P 3, 8-14; Mk 1, 1-8)
Nieustannie mam przed oczyma obraz znajdujący się w ołtarzu z Isenheim w klasztorze Braci Szpitalnych św. Antoniego, a namalowany w latach 1512 – 1516, przez Matthiasa Grünewalda.
Przesłanie tego dzieła jest osadzone na znakomitym odczytaniu przez artystę Ewangelii, wpisuje się w realia ówczesnego życia, w charyzmat powołania miejscowych zakonników i ma niewątpliwie ponadczasowe przesłanie. Szalejące wtedy zarazy wyludniały Europę i szczególnym powołaniem antoniańskich mnichów, była opieka nad zarażonymi oraz leczenie różnych chorób skóry, a szczególnie zatrucia sporyszem. Grünewald przenosi nas swym dziełem na Golgotę. Niezmiernie realistyczne przedstawienie ukrzyżowanego ciała Chrystusa pełnego ran zarówno biczowania, ale i ran powstałych w wyniku ludzkich chorób, które Mesjasz też bierze na siebie.
Po jednej stronie krzyża stoi św. Jan Ewangelista, podtrzymujący omdlałą Matkę Jezusa. U stóp krzyża klęczy Maria Magdalena zaś po drugiej jego stronie stoi św. Jan Chrzciciel. W jednej ręce, jako ostatni prorok Starego Przymierza, trzyma on księgę, drugą zaś, wymownym gestem, wskazuje Jezusa Chrystusa, tak jak wskazywał Go swoim uczniom nad rzeką Jordan, mówiąc: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J1,29). U jego nóg, artysta umieścił małego baranka z delikatnym krzyżem, spoglądającego na krzyż Chrystusa. Z rany w boku baranka wypływa krew do kielicha, symbolizującego Eucharystię. To nie przypadek, że Grünewald, umieścił swoje dzieło nad ołtarzową mensą. Uczynił to z wiarą, że to, co na obrazie przedstawił, rzeczywiście dzieje się, czyli uobecnia w Eucharystii. (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Plik:Matthias_Gr%C3%BCnewald_-_The_Crucifixion_-_WGA10723.jpg).
I tak oto, artystyczne dzieło życia Matthiasa Grünewalda, niezwykle sugestywnie dopełnia mocny przekaz dzisiejszej Ewangelii. Misja Jana Chrzciciela, zapowiedziana przez proroka Izajasza, nie kończy się jego męczeńską śmiercią. Ona nadal trwa. I tak oto, każdy z nas, kto poważnie bierze swoją wiarę, ma w niej udział. Prostując ścieżki swojego życia, jak to czynił Jan, całym sobą ukazuje Chrystusa i sam do Niego zmierza. To Jezus swoją odkupieńczą śmiercią gładzi grzechy. Gładzi grzech każdego, który Jemu, Jezusowi, ten grzech powierzy. I tego faktu nigdy nie zastąpią żadne ludzkie wynalazki i terapie. To właśnie w Jezusie wszystko, co nas spotyka, a nawet zło i cierpienie, nabiera właściwego sensu.
Czasy się zmieniają. Mnisi klasztoru Braci Szpitalnych św. Antoniego wymarli. Zachowane budowle stanowią teren atrakcyjnego muzeum. Świątynia zamarła, ale dzieła sztuki w niej zawarte dalej krzyczą o Bogu, którego zabić się nie da i który nieustannie odradza się w naszych sercach i pragnie prostować nasze ludzkie pokręcone drogi. To wielkie przesłanie przekłada się na drobne rzeczy naszej codzienności.
Kilka dni temu, pewien pracowity Ksiądz Roman, Proboszcz, pewnej ciekawej poznańskiej parafii, zechciał oprowadzić mnie po niedawno oddanym do użytku domu parafialnym. Ponieważ budowla to niemała i przeznaczona do wielu aktualnych wyzwań duszpasterskich, pęk kluczy potrzebnych do zobaczenia wszystkich pomieszczeń, okazał się ogromny. Proboszcz wziął go do ręki i nagle oświecony mądrą myślą, spojrzał na mnie, i powiedział: Popatrz, gdyby wszyscy zachowywali przykazanie siódme – nie kradnij – to żaden z tych kluczy nie byłby nam potrzebny. To jeden z malutkich przykładów, jak grzechy bardzo gmatwają nasze życiowe drogi. Tę mądrość, gdyby przenieść na inne przykazania, które by były wypełniane, to świat rzeczywiście zmieniłby swoje oblicze. Chwała Boga byłaby wielka, a ludzie byliby szczęśliwi. Jednego możemy być pewni, ta chwila nastanie dzięki Jezusowi, przerodzi się w wieczność. Niech więc Jezus i Jan będę nieustannie z nami w naszej codziennej walce, po prostu, o normalność.
ks. Lucjan Bielas
Przesłanie tego dzieła jest osadzone na znakomitym odczytaniu przez artystę Ewangelii, wpisuje się w realia ówczesnego życia, w charyzmat powołania miejscowych zakonników i ma niewątpliwie ponadczasowe przesłanie. Szalejące wtedy zarazy wyludniały Europę i szczególnym powołaniem antoniańskich mnichów, była opieka nad zarażonymi oraz leczenie różnych chorób skóry, a szczególnie zatrucia sporyszem. Grünewald przenosi nas swym dziełem na Golgotę. Niezmiernie realistyczne przedstawienie ukrzyżowanego ciała Chrystusa pełnego ran zarówno biczowania, ale i ran powstałych w wyniku ludzkich chorób, które Mesjasz też bierze na siebie.
Po jednej stronie krzyża stoi św. Jan Ewangelista, podtrzymujący omdlałą Matkę Jezusa. U stóp krzyża klęczy Maria Magdalena zaś po drugiej jego stronie stoi św. Jan Chrzciciel. W jednej ręce, jako ostatni prorok Starego Przymierza, trzyma on księgę, drugą zaś, wymownym gestem, wskazuje Jezusa Chrystusa, tak jak wskazywał Go swoim uczniom nad rzeką Jordan, mówiąc: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J1,29). U jego nóg, artysta umieścił małego baranka z delikatnym krzyżem, spoglądającego na krzyż Chrystusa. Z rany w boku baranka wypływa krew do kielicha, symbolizującego Eucharystię. To nie przypadek, że Grünewald, umieścił swoje dzieło nad ołtarzową mensą. Uczynił to z wiarą, że to, co na obrazie przedstawił, rzeczywiście dzieje się, czyli uobecnia w Eucharystii. (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Plik:Matthias_Gr%C3%BCnewald_-_The_Crucifixion_-_WGA10723.jpg).
I tak oto, artystyczne dzieło życia Matthiasa Grünewalda, niezwykle sugestywnie dopełnia mocny przekaz dzisiejszej Ewangelii. Misja Jana Chrzciciela, zapowiedziana przez proroka Izajasza, nie kończy się jego męczeńską śmiercią. Ona nadal trwa. I tak oto, każdy z nas, kto poważnie bierze swoją wiarę, ma w niej udział. Prostując ścieżki swojego życia, jak to czynił Jan, całym sobą ukazuje Chrystusa i sam do Niego zmierza. To Jezus swoją odkupieńczą śmiercią gładzi grzechy. Gładzi grzech każdego, który Jemu, Jezusowi, ten grzech powierzy. I tego faktu nigdy nie zastąpią żadne ludzkie wynalazki i terapie. To właśnie w Jezusie wszystko, co nas spotyka, a nawet zło i cierpienie, nabiera właściwego sensu.
Czasy się zmieniają. Mnisi klasztoru Braci Szpitalnych św. Antoniego wymarli. Zachowane budowle stanowią teren atrakcyjnego muzeum. Świątynia zamarła, ale dzieła sztuki w niej zawarte dalej krzyczą o Bogu, którego zabić się nie da i który nieustannie odradza się w naszych sercach i pragnie prostować nasze ludzkie pokręcone drogi. To wielkie przesłanie przekłada się na drobne rzeczy naszej codzienności.
Kilka dni temu, pewien pracowity Ksiądz Roman, Proboszcz, pewnej ciekawej poznańskiej parafii, zechciał oprowadzić mnie po niedawno oddanym do użytku domu parafialnym. Ponieważ budowla to niemała i przeznaczona do wielu aktualnych wyzwań duszpasterskich, pęk kluczy potrzebnych do zobaczenia wszystkich pomieszczeń, okazał się ogromny. Proboszcz wziął go do ręki i nagle oświecony mądrą myślą, spojrzał na mnie, i powiedział: Popatrz, gdyby wszyscy zachowywali przykazanie siódme – nie kradnij – to żaden z tych kluczy nie byłby nam potrzebny. To jeden z malutkich przykładów, jak grzechy bardzo gmatwają nasze życiowe drogi. Tę mądrość, gdyby przenieść na inne przykazania, które by były wypełniane, to świat rzeczywiście zmieniłby swoje oblicze. Chwała Boga byłaby wielka, a ludzie byliby szczęśliwi. Jednego możemy być pewni, ta chwila nastanie dzięki Jezusowi, przerodzi się w wieczność. Niech więc Jezus i Jan będę nieustannie z nami w naszej codziennej walce, po prostu, o normalność.
ks. Lucjan Bielas