Spotkanie 8.02.2024
Jak odczytać zmiany, jakie zachodzą w świecie? … i co robić?
dr Jerzy Kołodziej
Trudność ze zrozumieniem zmian, jakie zachodzą we współczesnym świecie bierze się między innymi stąd, że wraz z niespotykanym wcześniej tempem i skalą tych zmian następują jednocześnie zmiany znaczenia podstawowych pojęć. Demokracja, jaką obserwujemy w praktyce nie odnosi się do całej społeczności, lecz wyłącznie do grupy, która chwilowo zdobyła przewagę. Kobieta lub mężczyzna to pojęcia deklaratywne a nie zdeterminowane biologicznie. Przemoc nie jest pojęciem obiektywnym, lecz może być definiowana zależnie od bieżących potrzeb. W tak zrelatywizowanym otoczeniu i ogromnej zmienności klasyczne definicje pojęć, w znaczeniu encyklopedycznym, nie mają już zastosowania. Te przykłady można mnożyć.
W takiej sytuacji możemy się posługiwać przybliżonymi analogiami lub wręcz przypowieściami. Opis współczesnych zjawisk ekonomicznych klasycznym językiem ekonomii traci sens, bo niemal wszystkie podstawowe pojęcia klasycznej ekonomii stają się nieaktualne lub mało istotne. W związku z tym porównanie współczesnych relacji społecznych i ekonomicznych do średniowiecza wydaje się być dobrą analogią. Mamy oczywiście świadomość, że między średniowieczem a XXI wiekiem jest ogromna przepaść technologiczna, lecz uzależnienie jednych grup społecznych od innych, uprzywilejowanych grup społecznych, jest łudząco podobne. Inną analogią jest niewolnictwo, które obecnie nie wiąże się z brzękiem łańcuchów, lecz w praktyce może być jeszcze silniej ograniczające niż za czasów starożytnych.
Czy to, że nie możemy klarownie opisać współczesnej rzeczywistości oznacza, że nie możemy niczego zrobić? Może warto odczytywać znaki, jakie do nas docierają. Następnie określić swoje położenie, spróbować opisać potencjalne scenariusze, które mogą się zdarzyć i na ile to możliwe przygotować się na te zmiany? Zdaję sobie sprawę, że najwygodniej jest się poruszać w obszarach, które dobrze znamy i w których czujemy się bezpiecznie. Lecz zmiany, które zachodzą nie pytają nas o zdanie. Co gorsza nie biorą też pod uwagę tego, że możemy się z tym czuć trochę niekomfortowo tylko po prostu następują.
Praca Noego przy budowie arki mogła się wydawać dla jego sąsiadów bezsensownym działaniem. Sam Noe, który w Księdze Rodzaju jest przedstawiony jako: „Noe, człowiek prawy wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi, w przyjaźni z Bogiem żył Noe” (Rdz 6, 9), mógł przecież pomodlić się szczerze do Pana Boga, z którym był w przyjaźni i poprosić Go o opiekę w tym trudnym czasie. Zamiast tego Noe odczytał znaki (słowa), które mu Bóg pokazał („Ziemia uległa skażeniu wobec Boga i napełniła się gwałtem. Gdy Bóg widział, iż ziemia jest skażona, że wszyscy ludzie postępują na ziemi niegodziwie, rzekł do Noego: Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia przez nich jest pełna gwałtu; zatem zniszczę ich wraz z ziemią. Ty zaś zbuduj sobie arkę z drzewa żywicznego … „(Rdz 6, 12-14)) i wykonał ogromną pracę przy budowie arki (to nie był kajak turystyczny!) narażając się przy tym na śmieszność. Rezultat znamy.
Jakie mamy wyjście? Dla uproszczenia podam dwa scenariusze:
W takiej sytuacji możemy się posługiwać przybliżonymi analogiami lub wręcz przypowieściami. Opis współczesnych zjawisk ekonomicznych klasycznym językiem ekonomii traci sens, bo niemal wszystkie podstawowe pojęcia klasycznej ekonomii stają się nieaktualne lub mało istotne. W związku z tym porównanie współczesnych relacji społecznych i ekonomicznych do średniowiecza wydaje się być dobrą analogią. Mamy oczywiście świadomość, że między średniowieczem a XXI wiekiem jest ogromna przepaść technologiczna, lecz uzależnienie jednych grup społecznych od innych, uprzywilejowanych grup społecznych, jest łudząco podobne. Inną analogią jest niewolnictwo, które obecnie nie wiąże się z brzękiem łańcuchów, lecz w praktyce może być jeszcze silniej ograniczające niż za czasów starożytnych.
Czy to, że nie możemy klarownie opisać współczesnej rzeczywistości oznacza, że nie możemy niczego zrobić? Może warto odczytywać znaki, jakie do nas docierają. Następnie określić swoje położenie, spróbować opisać potencjalne scenariusze, które mogą się zdarzyć i na ile to możliwe przygotować się na te zmiany? Zdaję sobie sprawę, że najwygodniej jest się poruszać w obszarach, które dobrze znamy i w których czujemy się bezpiecznie. Lecz zmiany, które zachodzą nie pytają nas o zdanie. Co gorsza nie biorą też pod uwagę tego, że możemy się z tym czuć trochę niekomfortowo tylko po prostu następują.
Praca Noego przy budowie arki mogła się wydawać dla jego sąsiadów bezsensownym działaniem. Sam Noe, który w Księdze Rodzaju jest przedstawiony jako: „Noe, człowiek prawy wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi, w przyjaźni z Bogiem żył Noe” (Rdz 6, 9), mógł przecież pomodlić się szczerze do Pana Boga, z którym był w przyjaźni i poprosić Go o opiekę w tym trudnym czasie. Zamiast tego Noe odczytał znaki (słowa), które mu Bóg pokazał („Ziemia uległa skażeniu wobec Boga i napełniła się gwałtem. Gdy Bóg widział, iż ziemia jest skażona, że wszyscy ludzie postępują na ziemi niegodziwie, rzekł do Noego: Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia przez nich jest pełna gwałtu; zatem zniszczę ich wraz z ziemią. Ty zaś zbuduj sobie arkę z drzewa żywicznego … „(Rdz 6, 12-14)) i wykonał ogromną pracę przy budowie arki (to nie był kajak turystyczny!) narażając się przy tym na śmieszność. Rezultat znamy.
Jakie mamy wyjście? Dla uproszczenia podam dwa scenariusze:
- Odsuwamy ten temat, w myśl starej dobrej maksymy – nie martwmy się zbytnio o to, co dzieje się wokoło, bo i tak nie mamy na to wpływu i jakoś to będzie, bo zawsze jakoś to było. Jeśli dołożymy do tego ładnie brzmiącą formułkę „Pan Bóg da sobie z tym radę”, to możemy czuć się bezpiecznie i mieć usprawiedliwienie przed dodatkowym działaniem i nadal, w najlepszej wierze, „robić swoje”.
- Zatrzymajmy się na chwilę refleksji i odpowiedzmy sobie na pytania:
- Jakie „znaki” pojawiają się przed naszymi oczami, które powinniśmy odczytywać?
- Co w takiej sytuacji możemy zrobić lub co więcej możemy zrobić?
- Czy mamy gotowość to robić?