Święto Chrztu Pańskiego, rok B
10 stycznia 2021
Ewangelia (Mk 1, 7-11)
Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie.
W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie.
W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».
Sens w życiu człowieka
Kiedy Jezus wchodził w wody Jordanu, aby przyjąć chrzest z rąk Jana, miał ok. 35 lat. Był to niewątpliwie przełomowy moment w Jego życiu i Jego działalności, a i nie bez znaczenia w życiu każdego z nas. Warto więc zastanowić się nad tym, kim był Jezus przed chrztem, i kim stał się, po jego przyjęciu?
Po śmierci Heroda Święta Rodzina powróciła do Palestyny i osiedliła się w Nazarecie, pracując i wychowując Jezusa. Kluczowym wydarzeniem tego okresu ich życia, była pielgrzymka do świątyni jerozolimskiej, kiedy Jezus miał 12 lat. W stałym zwyczaju pielgrzymowania, jaki praktykowali, te święta Paschy były wyjątkowe, zarówno dla Jezusa, jak i dla nich. Zaginął im, aby się odnaleźć i to w jak najszerszym tego słowa znaczeniu. Niewątpliwie wpłynęło na to dojrzałe przeżycie przez Niego świąt Paschy, samotny powrót do świątyni, rozmowa z Ojcem Niebieskim w Jego domu, konfrontacja z Jego słowem podczas rozmowy z uczonymi w Piśmie. Jego człowieczeństwo odnalazło Jego Bóstwo, a On wiedział już, kim tak naprawdę jest – Synem Ojca Przedwiecznego. Takim Go odnaleźli ziemscy Rodzice Maryja i Józef. Takim wrócił do domu w Nazarecie i był im posłuszny i od nich się uczył prawdziwie ludzkiego życia. Takim przez ponad 20 lat pracował jako cieśla. Z całą pewnością możemy przyjąć, że regularnie pielgrzymował do świątyni, że regularnie świętował szabat i modlił się w synagodze, że nieustannie podczas dnia i nocy, trwał w łączności ze swym Niebieskim Ojcem, że studiował i żył słowem Bożym. Z całą pewnością możemy przyjąć, że był znakomitym synem swoich Rodziców, że był prawdziwym mężczyzną, uczciwym i wrażliwym człowiekiem oraz odpowiedzialnym fachowcem. Przez bliską relację z Bogiem, musiał być niezmiernie bliski drugiemu człowiekowi, co zapewne było odczuwalne w indywidualnych kontaktach. Odpowiedzialnie zarządzając swym ludzkim sercem i uczuciami, nie założył własnej rodziny, bo wiedział, jaka jest Jego misja w planach Ojca Niebieskiego.
Ten Jezus Chrystus wchodzi w wody Jordanu i domaga się chrztu od Jana. Rozpoczyna tym samym nowy rozdział realizacji Swojej mesjańskiej misji. Sam nie potrzebując chrztu nawrócenia, wchodzi w dzieło przygotowywane przez Jana Chrzciciela, by zgodnie z wolą Ojca je wypełnić. To niezwykłe objawienie się Boga w Trójcy Przenajświętszej, które wtedy miało miejsce, jest jakże ważne zarówno dla człowieka Jezusa, a także dla Jana i dla mnie.
Dlaczego dla mnie?
Przez sakrament chrztu, nieświadomie przyjęty i świadomie zaakceptowany jestem uczestnikiem misji Chrystusa na tym świecie. Przez Eucharystię jestem z Nim tak mocno złączony, jak tylko to możliwe, by człowiek tu i teraz połączył się z Bogiem Trójjedynym. Jezus więc nie tylko pokazuje mi jak żyć z Bogiem, ale jest ze mną, jeśli tylko ja wyrażę na to zgodę. Jest tu moja wolność, ale i świadomość, że tylko z Bogiem i w Bogu życie ma sens – jest prawdziwie życiem człowieka.
Może więc warto jeszcze raz przemyśleć sobie, co to znaczy być chrześcijaninem w czasie kiedy chrzest jest traktowany jako niewiele znaczący epizod rodzinnej tradycji, a postawy życiowe proponowane przez ten świat są jedynie żałosną karykaturą człowieczeństwa, choć na krótką chwilę wydają się atrakcyjne?
Ks. Lucjan Bielas
Po śmierci Heroda Święta Rodzina powróciła do Palestyny i osiedliła się w Nazarecie, pracując i wychowując Jezusa. Kluczowym wydarzeniem tego okresu ich życia, była pielgrzymka do świątyni jerozolimskiej, kiedy Jezus miał 12 lat. W stałym zwyczaju pielgrzymowania, jaki praktykowali, te święta Paschy były wyjątkowe, zarówno dla Jezusa, jak i dla nich. Zaginął im, aby się odnaleźć i to w jak najszerszym tego słowa znaczeniu. Niewątpliwie wpłynęło na to dojrzałe przeżycie przez Niego świąt Paschy, samotny powrót do świątyni, rozmowa z Ojcem Niebieskim w Jego domu, konfrontacja z Jego słowem podczas rozmowy z uczonymi w Piśmie. Jego człowieczeństwo odnalazło Jego Bóstwo, a On wiedział już, kim tak naprawdę jest – Synem Ojca Przedwiecznego. Takim Go odnaleźli ziemscy Rodzice Maryja i Józef. Takim wrócił do domu w Nazarecie i był im posłuszny i od nich się uczył prawdziwie ludzkiego życia. Takim przez ponad 20 lat pracował jako cieśla. Z całą pewnością możemy przyjąć, że regularnie pielgrzymował do świątyni, że regularnie świętował szabat i modlił się w synagodze, że nieustannie podczas dnia i nocy, trwał w łączności ze swym Niebieskim Ojcem, że studiował i żył słowem Bożym. Z całą pewnością możemy przyjąć, że był znakomitym synem swoich Rodziców, że był prawdziwym mężczyzną, uczciwym i wrażliwym człowiekiem oraz odpowiedzialnym fachowcem. Przez bliską relację z Bogiem, musiał być niezmiernie bliski drugiemu człowiekowi, co zapewne było odczuwalne w indywidualnych kontaktach. Odpowiedzialnie zarządzając swym ludzkim sercem i uczuciami, nie założył własnej rodziny, bo wiedział, jaka jest Jego misja w planach Ojca Niebieskiego.
Ten Jezus Chrystus wchodzi w wody Jordanu i domaga się chrztu od Jana. Rozpoczyna tym samym nowy rozdział realizacji Swojej mesjańskiej misji. Sam nie potrzebując chrztu nawrócenia, wchodzi w dzieło przygotowywane przez Jana Chrzciciela, by zgodnie z wolą Ojca je wypełnić. To niezwykłe objawienie się Boga w Trójcy Przenajświętszej, które wtedy miało miejsce, jest jakże ważne zarówno dla człowieka Jezusa, a także dla Jana i dla mnie.
Dlaczego dla mnie?
Przez sakrament chrztu, nieświadomie przyjęty i świadomie zaakceptowany jestem uczestnikiem misji Chrystusa na tym świecie. Przez Eucharystię jestem z Nim tak mocno złączony, jak tylko to możliwe, by człowiek tu i teraz połączył się z Bogiem Trójjedynym. Jezus więc nie tylko pokazuje mi jak żyć z Bogiem, ale jest ze mną, jeśli tylko ja wyrażę na to zgodę. Jest tu moja wolność, ale i świadomość, że tylko z Bogiem i w Bogu życie ma sens – jest prawdziwie życiem człowieka.
Może więc warto jeszcze raz przemyśleć sobie, co to znaczy być chrześcijaninem w czasie kiedy chrzest jest traktowany jako niewiele znaczący epizod rodzinnej tradycji, a postawy życiowe proponowane przez ten świat są jedynie żałosną karykaturą człowieczeństwa, choć na krótką chwilę wydają się atrakcyjne?
Ks. Lucjan Bielas