Wniebowstąpienie Pana Jezusa, rok A
21 maja 2023
Ewangelia (Mt 28, 16-20)
Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam, gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:
«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».
«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».
W sieci
(Dz 1, 1-11; Ef 1, 17-23; Mt 28, 16-20)
Co pewien czas uświadamiam sobie w codziennym zabieganiu, że żyję uwikłany w sieciach. Jestem w sieci administracyjnej, handlowej, reklamowej, energetycznej, mieszkaniowej, wodno-kanalizacyjnej; w sieci finansowej, w sieci telefonicznej, w sieci internetowej, w sieci spożywczej, w sieci opieki zdrowotnej… Jestem nieustannie podglądany, podsłuchiwany i monitorowany. To tylko niektóre ze wszystkich powiązań i uzależnień, które, jak mi się tłumaczy, są po to, abym mógł żyć bezpiecznie i wygodnie.
Niewątpliwie, ludzkie powiązania są bardzo dobre, ważne i konieczne. Jest też prawdą, że tylko wtedy będą one służyły rozwojowi i dobru człowieka, kiedy ci, którzy je tworzą, będą żyć zgodnie z prawami, ustanowionymi przez Stwórcę. Kiedy w budowaniu relacji będą kierować się miłością, a nie egoizmem.
Kiedy zaczyna się grzech, ludzkie powiązania stają się zniewalającymi sieciami. A prawdą jest, że grzech zaznacza mocno swą obecność. Widzimy jak wielu, a może nawet i my sami, traci w tych sieciach swoją wolność i swoją tożsamość. Czy weekendy, urlopy, wycieczki oraz spokojna emerytura są jakąś namiastką naszej ludzkiej wolności? Czy nadają naszemu życiu właściwy sens? Czy o to chodzi w naszym ludzkim życiu, w naszej pracy, w naszym cierpieniu i śmierci?
Prawdą jest to, że w momencie naszej śmierci sieci te szybko i sprawnie nas likwidują, proszkują i nie pozostawiają po nas śladu. Wyjątkowy w dziejach świata czas pandemii, pokazał jak dalece owo uwikłanie człowieka w imię dobra, zdrowia i bezpieczeństwa jest skuteczne i jak wymazanie ludzkiego istnienia jest sprawne.
Zawsze, od grzechu pierworodnego, życie było w jakiś sposób uwikłane i zależne. Zawsze miłość przeplata się z nienawiścią, zło z dobrem, grzech z cnotą. Wraz z rozwojem gospodarczym i technologicznym, który nakręca świat w nieprzewidywalnym kierunku, to wszystko stało się jeszcze bardziej napięte.
Wiem, że nie jest to w mojej ludzkiej możliwości uwolnić się od tych wszystkich uzależnień. A nawet, gdyby tak się udało, to czy byłby to dla mnie klucz do szczęścia?
Wielu próbuje szukać ratunku, dystansu, sensu i wolności, uczestnicząc w rekolekcjach, pielgrzymkach, wędrówkach po Camino de Santiago. Te i inne praktyki religijne mają wielkie znaczenie, tym większe im bardziej przekładają się na naszą codzienną relację z Bogiem. Rozpędzonego świata nie zatrzymamy, zatrzymać możemy tylko siebie.
Takie zatrzymanie czasu przeżyli uczniowie Jezusa, którym On objawił się po swoim zmartwychwstaniu. Znakomicie ujął to w jednym ze swoich kazań św. Leon Wielki: A więc przez cały ten okres, który upłynął od zmartwychwstania Pana do Jego wniebowstąpienia, Opatrzność Boża o to jedno się troszczyła, o tym jednym pouczała i to jedno okazywała oczom i sercom swoich wybranych, a mianowicie przekonywała ich, że prawdziwie zmartwychwstał Pan, Jezus Chrystus, ten sam, który naprawdę narodził się, cierpiał i umarł.
Tenże Leon zaraz dodaje: Chrystus wyniósł naszą słabą naturę ludzką na tron Ojca, ponad wszystkie wojska niebieskie, ponad chóry anielskie i wszystkie moce niebios.
Kimże więc jestem, skoro Bóg stał się człowiekiem, abym ja miał miejsce w Bogu? W odpowiedzi przychodzi na pomoc św. Augustyn: Czemuż to i my tak nie wysilamy się tu na ziemi, aby dzięki wierze, nadziei i miłości, które łączą nas z Nim, z Nim też radować się pokojem niebios? On, który tam przebywa, jest również i z nami; a my, którzy tu jesteśmy, i tam razem z Nim jesteśmy. Chrystus jest w niebie w swoim Bóstwie, mocy i miłości; my nie możemy tam przebywać tak jak On, jednakże możemy tam być naszą miłością, ale w Nim.
W moim życiu na ziemi kluczowy jest moment Eucharystii, kiedy to Jezus, swą boską mocą uobecnia całe swoje dzieło zbawcze, również swoją śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Obecny w niebie, obecny pod postaciami chleba i wina. To Jego boskie „teraz” wchodzi w mój czas, nadając mu nową wartość i siłę. Obecny pośród nas Jezus tworzy sieć z tymi, którzy Mu zawierzyli, pokochali i przekładają Jego obecność na swoją codzienność. W tym właśnie procesie tkwi główna siła odrodzenia instytucji z tego, co grzeszne, małe i paskudne.
ks. Lucjan Bielas
Co pewien czas uświadamiam sobie w codziennym zabieganiu, że żyję uwikłany w sieciach. Jestem w sieci administracyjnej, handlowej, reklamowej, energetycznej, mieszkaniowej, wodno-kanalizacyjnej; w sieci finansowej, w sieci telefonicznej, w sieci internetowej, w sieci spożywczej, w sieci opieki zdrowotnej… Jestem nieustannie podglądany, podsłuchiwany i monitorowany. To tylko niektóre ze wszystkich powiązań i uzależnień, które, jak mi się tłumaczy, są po to, abym mógł żyć bezpiecznie i wygodnie.
Niewątpliwie, ludzkie powiązania są bardzo dobre, ważne i konieczne. Jest też prawdą, że tylko wtedy będą one służyły rozwojowi i dobru człowieka, kiedy ci, którzy je tworzą, będą żyć zgodnie z prawami, ustanowionymi przez Stwórcę. Kiedy w budowaniu relacji będą kierować się miłością, a nie egoizmem.
Kiedy zaczyna się grzech, ludzkie powiązania stają się zniewalającymi sieciami. A prawdą jest, że grzech zaznacza mocno swą obecność. Widzimy jak wielu, a może nawet i my sami, traci w tych sieciach swoją wolność i swoją tożsamość. Czy weekendy, urlopy, wycieczki oraz spokojna emerytura są jakąś namiastką naszej ludzkiej wolności? Czy nadają naszemu życiu właściwy sens? Czy o to chodzi w naszym ludzkim życiu, w naszej pracy, w naszym cierpieniu i śmierci?
Prawdą jest to, że w momencie naszej śmierci sieci te szybko i sprawnie nas likwidują, proszkują i nie pozostawiają po nas śladu. Wyjątkowy w dziejach świata czas pandemii, pokazał jak dalece owo uwikłanie człowieka w imię dobra, zdrowia i bezpieczeństwa jest skuteczne i jak wymazanie ludzkiego istnienia jest sprawne.
Zawsze, od grzechu pierworodnego, życie było w jakiś sposób uwikłane i zależne. Zawsze miłość przeplata się z nienawiścią, zło z dobrem, grzech z cnotą. Wraz z rozwojem gospodarczym i technologicznym, który nakręca świat w nieprzewidywalnym kierunku, to wszystko stało się jeszcze bardziej napięte.
Wiem, że nie jest to w mojej ludzkiej możliwości uwolnić się od tych wszystkich uzależnień. A nawet, gdyby tak się udało, to czy byłby to dla mnie klucz do szczęścia?
Wielu próbuje szukać ratunku, dystansu, sensu i wolności, uczestnicząc w rekolekcjach, pielgrzymkach, wędrówkach po Camino de Santiago. Te i inne praktyki religijne mają wielkie znaczenie, tym większe im bardziej przekładają się na naszą codzienną relację z Bogiem. Rozpędzonego świata nie zatrzymamy, zatrzymać możemy tylko siebie.
Takie zatrzymanie czasu przeżyli uczniowie Jezusa, którym On objawił się po swoim zmartwychwstaniu. Znakomicie ujął to w jednym ze swoich kazań św. Leon Wielki: A więc przez cały ten okres, który upłynął od zmartwychwstania Pana do Jego wniebowstąpienia, Opatrzność Boża o to jedno się troszczyła, o tym jednym pouczała i to jedno okazywała oczom i sercom swoich wybranych, a mianowicie przekonywała ich, że prawdziwie zmartwychwstał Pan, Jezus Chrystus, ten sam, który naprawdę narodził się, cierpiał i umarł.
Tenże Leon zaraz dodaje: Chrystus wyniósł naszą słabą naturę ludzką na tron Ojca, ponad wszystkie wojska niebieskie, ponad chóry anielskie i wszystkie moce niebios.
Kimże więc jestem, skoro Bóg stał się człowiekiem, abym ja miał miejsce w Bogu? W odpowiedzi przychodzi na pomoc św. Augustyn: Czemuż to i my tak nie wysilamy się tu na ziemi, aby dzięki wierze, nadziei i miłości, które łączą nas z Nim, z Nim też radować się pokojem niebios? On, który tam przebywa, jest również i z nami; a my, którzy tu jesteśmy, i tam razem z Nim jesteśmy. Chrystus jest w niebie w swoim Bóstwie, mocy i miłości; my nie możemy tam przebywać tak jak On, jednakże możemy tam być naszą miłością, ale w Nim.
W moim życiu na ziemi kluczowy jest moment Eucharystii, kiedy to Jezus, swą boską mocą uobecnia całe swoje dzieło zbawcze, również swoją śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Obecny w niebie, obecny pod postaciami chleba i wina. To Jego boskie „teraz” wchodzi w mój czas, nadając mu nową wartość i siłę. Obecny pośród nas Jezus tworzy sieć z tymi, którzy Mu zawierzyli, pokochali i przekładają Jego obecność na swoją codzienność. W tym właśnie procesie tkwi główna siła odrodzenia instytucji z tego, co grzeszne, małe i paskudne.
ks. Lucjan Bielas